mam poczucie, że mogę wszystko. dążąc do celu zawsze go uzyskujemy. nie zawsze w oryginalnej, wymarzonej formie...ulepszonej w to z czego możemy wyciągnąć wnioski. wszystkie nasze działania zwieńczane są sukcesem...żyjemy w syntezie. dając coś innym uzyskujemy coś wspaniałego. nie ma bezinteresowności. niesiona pomoc zawsze znajdzie swoje odzwierciedlenie w doświadczeniach zbieranych przez całe życie. niezwykle ważna jest siła, jaką dają nam najbliżsi...
chłodne poranki i wieczory, ciepłe południa. za oknami tylko słońce, które daje tak wiele radości. nie chce mi się nawet rozważać nad mało ważnymi problemami. tymi, które zimą tak bardzo przytłaczały.
teraz jestem pewna, że po złych chwilach nadchodzą te długo wyczekiwane-dobre. po burzy nastaje słoneczna aura. koniec zimy oznacza odradzające się życie, na nowo i na nowo. zielone pędy krzewów otulające kolorowe ulice. szarość odeszła... gdzieś daleko. otaczający świat znów nabiera pozytywnych emocji, nowych doświadczeń i znajomości. zło przerodzi się w dobro, jeśli tylko je dostrzeżemy...
spadające strzępki potarganych słów odbijające się od ziemi powracające do pierwotnego stanu i od nowa egzystujące w naszym umyśle. tak często jednym słowem potrafimy zniszczyć wszystko co jest tak trudne do odbudowania. czasem trwa to dużo dłużej niż myślimy...
rozdwojenie jaźni. z jednej strony dobro z drugiej zło. słońce i deszcz. nóż i łyżka. czerń i biel. rozproszone światło otaczające nasz umysł. wzrok spoglądający w górę i w dół. szukający, ale jednak zawsze ten sam. ten sam, potrzebujący twojego obrazu.
krople deszczu spływające po skroniach, łzy po policzkach z tej bezsilności i bezradności. gdyby szczęście i radość można by kupić za pieniądze nie byłoby aż tak wartościowe. grosz wpadający do puszki z której wypływa radość rozbrzmiewa się ze zdwojonym hukiem. dobrze, że życie nie kręci się jedynie wokół pieniędzy, choć niektórymi jedynie to kieruje. nie liczą się z innymi, bo materializm to dla nich wrodzona cecha. jest czymś pozytywnym. oni jednak nie są pozytywni i radośni...
zmagając się z codziennością dochodzę do wniosku,że bez niej nic by nie istniało. idealny, poukładany świat znudziłby nam się prędzej niż możemy sobie wyobrazić. niesamowite jest to z jaką indywidualnością przeżywamy każdą minutę, sekundę. w oczach każdego człowieka nawet zwykła, czerwoną róża, czy letni zachód słońca znaczą zupełnie coś innego. jedna egzystencja patrzy na to z punktu naukowego, inna z tej wrażliwej części umysłu. każda osoba ma inną, niezwykłą historię, którą poznajemy przez lata, a z którą nigdy nie zaznajomimy się w całości. wszyscy mamy tajemnice, marzenia, którymi nie dzielimy się nawet z najbliższymi. dzięki czemu mamy odrobinę własnego świata w sobie. świata, którego nigdy nie ujrzy światło dzienne...
pędzące niczym płatki róż na wietrze, myśli przez mą głowę przyćmiewają racjonalne spojrzenie na świat. zbyt dużo wspomnie, by zapomnieć, by wyrzucić ten bałagan z głowy. jestem zależna od wszystkich, nie potrafię być odrębną jednostką. potrzebuję koło siebie paru osób, które nie odejdą. mam to szczęście, że zawsze są przy mnie...
barwna plama kreślona na naszej świadomości, zamazująca naszą nieświadomość. ukrywająca, a może przykrywająca wady, by świat ujrzał cię z tej lepszej, nienagannej strony. wciąż udając, to czego wszyscy tak nie cierpimy. tej sztuczności. nieprawdziwego istnienia. zakrywając twarz dłonią, otulając czyjeś oczy fałszywym widokiem. te słowa wypowiadane w najlepszym momencie załamania ociekające nieprawdą i obłudą...
choć spontanicznie to i tak scenariusz naszego życia został już napisany. ostatnia kropka została postawiona gdzieś tam... każdy wątek ma swój cel, a każda puenta ma swoje ukryte, czasem przenośne przesłanie. wszystko jest już ustalone...możemy tylko dbać o to,by przeżyć to jedyne życie jak najlepiej. nacieszyć się tym, co nam dane. nie bać się nowych doświadczeń.
lubię nie wiedzieć na co czekam. zdecydowanie lepiej jest żyć w pewności, że wszystko będzie dobrze- spontanicznie. nic nie planować. rozczarowania są przykre, więc po co się na to narażać? żyć chwilą, czekać na jutro przynoszące nowe doznania, doświadczenia...znajomości. od każdego można się czegoś nauczyć, dzięki komuś można wystrzec się niepotrzebnych łez. każdy człowiek, bez wyjątku wnosi w nasze rozumienie coś wyjątkowego...
najważniejsze jest pozytywne myślenie. bez niego nigdy nie spotkamy się z pożądanym efektem. zakładając z góry, że nieudolnie dążymy do celu nie sprawi,że uzyskamy to na co pracowaliśmy. każdy doświadcza tego w życiu codziennym. zawsze trzeba walczyć o swoje, nie za wszelką cenę, natomiast z umiarem. wiele czynników skłaniających nas do zaprzepaszczenia marzeń, zamiarów działa 24h/dobę.
kiedyś przyjaciele, dziś wrogowie próbowali odciągnąć nas od tych zamysłów. jak dobrze, że mamy własny tok myślenia. niepoplątany z myślami innych ludzi.
niezwykle ważnym elementem naszej psychiki jest asertywność.
musi nadejść moment, by powiedzieć nie...odpowiedni moment...umiejętnie go wykorzystać...