czwartek, 31 marca 2011

happy ending


ciągle na nowo i na nowo odradzamy się w ciele. niekiedy pod wpływem innych, rzadziej z własnego pragnienia. znacznie łatwiej przychodzi nam zmienienie zewnętrznego wyglądu człowieka. nie można ot tak przekreślić doświadczeń, wspomnień i przeżyć. zawsze będą kreśliły inny bieg wydarzeń. nie zapominajmy jednak, że to my jesteśmy kreatorami naszej bajki. mamy w dużej mierze wpływ na zakończenie. szczęśliwe zakończenie, czyli takie do którego dążymy całe życie.

wtorek, 29 marca 2011

i miss the chemistry of ur kiss



jak papierowy skrawek kartki lecisz przez życie. wznoszą cię wietrzne szmery. lekki powiew sprawia, że się unosisz. jego brak powoduje upadek. patrzysz na wszystko z góry, niezależnie, bezwiednie. jesteś obserwatorem. twoje zdanie nie ma na nic wpływu, jego wypowiedzenie powoduje śmiech na twarzach tysięcy. mądre słowa nie znajdują posłuchu. melodie wypływające z serca nie uzyskują odbioru. kiedyś żal w duszach pozostanie. nieodwracalny. trwały.


niedziela, 27 marca 2011

tell me baby what's your story


nawet twoje złe życzenia nie są w stanie zniszczyć pogody ducha. 
są chwile, w których chciałabym by godzina miała 61 minut. tydzień 8 dni, a rok by ich miał aż 367. szybko biegnące sekundy- spowolniły. chcę nacieszyć się każdym słowem, każdym działaniem. często niemożliwe staje się bardziej możliwe niż mogłoby się wydawać zwykłemu, przeciętnemu istnieniu. 

sobota, 26 marca 2011

flash delirium


wewnętrzna duma, zewnętrzne zadowolenie, dookoła uśmiech. choć deszczowe chmury za oknem w mojej głowie jedynie ciepłe promienie słoneczne docierające do mojego serca. 
wszystko rozkwita, pachnie szczęściem.
francuskie, czułe słówka, barwne plamy, zapach najdroższych perfum.
to to wokół czego wirują moje myśli. 
oczy zwrócone ku górze, oddalający się wzrok od ziemi. 
by iść przez życie z podniesioną głową. nie odwracać się za siebie, 
pewnym,wyrafinowanym krokiem z uśmiechem na ustach mijać te zasmucone twarze ...

piątek, 25 marca 2011

post scriptum


w pędzącej szarości dostrzegam pozytywne kolory. 
ciepłe kolory, nadające sens wszystkiemu co nas otacza. 
z każdą minutą coraz bardziej widzę negatywne barwy odchodzące w eter. 

poniedziałek, 21 marca 2011

crying lightning


strzępki obolałych słów wyrwanych z kontekstu ironicznego uśmiechu.

bo tak trudno uwierzyć w łatwość z jaką niektóre egzystencje sprawiają ból innemu życiu. przez swoją naiwność, głupotę, chęć rywalizacji. ale czy aby na pewno ranią tylko wroga? zostaje w nich namiastka zła, która powróci jak bumerang w najbardziej nieoczekiwanym momencie. odegra się ze zdwojoną mocą, a wtedy będzie już zbyt późno na przeprosiny i przebaczenie. dlaczego tak trudno jest zapomnieć o krzywdach, a z tak wielką łatwością omijamy wspomnienia związane z przyjemnymi dniami. tyle wspólnych wspomnień, spędzonych minut, najważniejsze decyzje.
 tak dobrze, że najlepsi są zawsze przy tobie ...

sobota, 19 marca 2011

unfinished dreams


wykreowany świat jakby na wzór czegoś o czym tak długo marzyliśmy. wypełniony radością, szczęściem, zabawą, przyjemnościami. odrobina sypkiego pudru przedostaje się do kącika, szarych ust. wtedy wszystko wydaje się łatwiejsze. ile można żyć w takim przytłaczającym świecie? 

piątek, 18 marca 2011

the view from the afternoon


i znów te same zaśnieżone ulice, szarość ponurego poranka. słońce schowało się gdzieś tam, za tą chmurą kryjącą się w otchłani popielatych barw. żal, smutek, rozgoryczenie, rozpacz. właśnie ten malujący się grymas jest najczęściej spotykanym wyrazem twarzy osób przemierzających kolejne kilometry. jest to dość smutnym stwierdzeniem, lecz prawdziwym. zobaczymy jak wielki wpływ na nasz stan ma pogoda, pozytywna aura. kilka nikłych promieni słonecznych przedzierających się poranną porą przez okienną ramę sprawia, że kąciki ust wędrują ku górze. wytwarzają się endorfiny, każdy krok wydaje się łatwiejszym. płatki śniegu okalające widok docierający do naszych oczu to na prawdę nieskuteczna próba poprawy nastroju.  

gemma ward











środa, 16 marca 2011

poniedziałek, 14 marca 2011

assertiveness



asertywność jest w cenie! nie można ulegać chwili, choć wtedy jest najlepiej. warto jednak czasem zastanowić się, przemyśleć swoje czyny. nie dać się przekupić byle drobnostką. 
drobnostką, na którą w codziennym natłoku nie zwracalibyśmy uwagi. 
nie myśl, że jestem taka łatwa ' do urobienia' o nie, kochanie!

sobota, 12 marca 2011

the ballad of Mona Lisa


każdy z nas poszukuje drogi - własnej drogi. najlepiej bez zakrętów. takiej, po której mógłby się poruszać wg. jasno określonych lini, wg. własnego toru. droga ta prowadziłaby do wyznaczonego celu. prosty odcinek, dający nam poczucie samodzielności, odizolowania. nie oglądając się za siebie dążyć do przejścia owych kroków. niektórzy woleliby, aby ich droga była wąska, niczym francuska uliczka. Inni zaś marzą o szerokiej autostradzie, dającej pole do działania, możliwość manewru. tak proste porównanie doskonale obrazuje ludzkie ambicje, chęć posiadania jasno wytyczonego celu, do którego dążymy zgodnie z przekonaniami. czasem spontanicznie, innym razem burząc wieloletnie plany.  

piątek, 11 marca 2011

midnight


za jakie grzechy ten świat tak wygląda? z pozoru poukładany, a jednak chaotyczny jak twoje włosy na wietrze. coraz częściej zastanawiam się nad tym, czy jest sens codziennie zmagać się z tymi trudnościami, jeśli ten spór nie daje żadnych satysfakcji? wiele pytań, sentencji można by w tym temacie umieścić, lecz tak na prawdę nie o to chodzi. sensu nie ma w każdym istnieniu, w każdym czynie. wszystko dzieje się tak szybko, bez namysłu... 
chociaż z drugiej strony może to i lepiej... 

czwartek, 10 marca 2011

when the sun goes down


kiedyś, w bardzo odległym miejscu-tak odległym, że twój wzrok nie sięga tam ani za dnia, ani nocą... żyła radość i szczęście. zawsze razem, bez względu na okoliczności. po prostu uzupełniały się wzajemnie. nie mogły bez siebie żyć. uszczęśliwiały każdego. były nieodłącznym składnikiem pozytywnych emocji, których potrzeba wszelkiemu istnieniu. nikt, ani nic tego nie zmieni.
upływały minuty, a nawet godziny, gdy ich brak doskwierał pewnemu istnieniu. mijały dni, tygodnie, a nawet miesiące. ich brak stawał się nie do zniesienia. aż wreszcie się pojawiły po tych kilkunastu latach ... a potem jak zawsze zniknęły na długi czas i znów pojawiła się tęsknota i to uczucie smutku i rozgoryczenia ...

środa, 9 marca 2011

me n' myself


HEY U!
yes,you. stop being unhappy with yourself. u're perfect. stop wishing you looked like someone else or wishing people liked you as much as they like someone else. stop trying to get attention from those who hurt you. stop hating your body, your face, your personality your quirks. love them. without those things you wouldn't be you. and why would you want to be anyone else? be confident with who you are. smile. it'll draw people in. if anyone hates you because you are happy with yourself than u stick your middle finger in the air and say screw it. my happiness will not depend on others anymore. i'm happy because i love who i am. i love my flaws. i love my imperfections. they make me. and 'me' is pretty amazing

endless desire to do sth even better


***
as I get closer, my dreams get farther

i climb the ladder, but you kick it over

wtorek, 8 marca 2011

hippy fizz


każdego ranka budzę się z uśmiechem na twarzy ... dziś coś mi się to nie udało. radość zakłócił ból. na szczęście fizyczny, bo psychiczny byłby czymś okrutnym. mam nadzieję, że w przeciągu paru godzin zostanie on zastąpiony samymi pozytywami. tymczasem ... 
wszystkiego najlepszego dla wszystkich kobietek :* 

poniedziałek, 7 marca 2011

every dollar counts


promienie słońca dobijające się do ram okiennych wywierają na mnie ogromnie pozytywne emocje. sprawiają, że dzień wydaje się piękniejszy od pierwszych minut jego trwania. powoli zanikający śnieg to obietnica czegoś na co wszyscy tak długo czekaliśmy. chciałabym wreszcie mieć pewność, że to nie wróci i nie chodzi tutaj o tą przeraźliwą, mroźną zimę, tylko o uczucie wewnętrznego chłodu. niesprzyjająca aura nie może być ciągłym powodem rozgoryczenia. należy brać dzień jakim jest i nie zważać na przeciwności. kierując się taką sentencją posiadamy gwarancję przezwyciężenia słabości.

sobota, 5 marca 2011

i wake up every morning with a big smile on my face


zagmatwane myśli i jeszcze ta choroba. jest wprost rewelacyjnie. perspektywa ciężkich kilku tygodni dobija mnie niesamowicie. chciałabym już maj, Wiedeń, potem wakacje, te długie wieczory, beztroska.
kiedy tylko o tym myślę wcale nie ogarnia mnie mobilizacja, lecz wręcz przeciwnie..totalny leń .
mam ochotę teraz gdzieś wyjść, ale jak? kiedy ten paskudny wirus przyczepił się do mnie i nie chce mnie zostawić w spokoju. mam tylko nadzieję, że to kilkudniowy zły stan, a za chwilę będę cieszyła się wolnością

czwartek, 3 marca 2011

little things that make me smile


w sercu wiosna. tak bym chciała, żeby wreszcie nadeszła. brakuje mi tych słonecznych dni, 
letnich, długich wieczorów. potrzebuję ciepła, nie tylko na termometrze ...