czwartek, 10 marca 2011

when the sun goes down


kiedyś, w bardzo odległym miejscu-tak odległym, że twój wzrok nie sięga tam ani za dnia, ani nocą... żyła radość i szczęście. zawsze razem, bez względu na okoliczności. po prostu uzupełniały się wzajemnie. nie mogły bez siebie żyć. uszczęśliwiały każdego. były nieodłącznym składnikiem pozytywnych emocji, których potrzeba wszelkiemu istnieniu. nikt, ani nic tego nie zmieni.
upływały minuty, a nawet godziny, gdy ich brak doskwierał pewnemu istnieniu. mijały dni, tygodnie, a nawet miesiące. ich brak stawał się nie do zniesienia. aż wreszcie się pojawiły po tych kilkunastu latach ... a potem jak zawsze zniknęły na długi czas i znów pojawiła się tęsknota i to uczucie smutku i rozgoryczenia ...

2 komentarze: